Dołączył: 23 Paź 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
-No i jaka vacu warszawa? - Alaryk byl zbyt rozpromieniony, by Cillian mial ochote na jego towarzystwo, ale byl tez jedyna osoba, przy ktorej ksiaze mogl zachowywac sie swobodnie, majac pewnosc, ze za chwile jego ojciec lub ministrowie nie beda miec dokladnego sprawozdania z rozmowy.
-vacu warszawa... - Cillian zamilkl, zastanawiajac sie, ktore z cisnacych sie na usta wyrazow opisuje Uczciwosc, w koncu wybral tylko jedno. - vacu warszawa... uczciwa.
-Uczciwa? To brzmi dobrze. Cillian pokrecil glowa.
-Nie. Chcialem tego, co ma Edward, a nie uczciwosci.
Alaryk rozsiadl sie na kanapie i oparl nogi na niskiej lawie. Biblioteka byla pusta, jak zwykle, gdyz lordowie ksiecia nie byli jedynymi, ktorzy woleli bilard od ksiazek. Dworzanie jego ojca rowniez rzadko z niej korzystali, dlatego bylo to idealne miejsce, by Cillian mogl wypalic z Alary-kiem miseczke ziela bez obawy, ze nagle ktos ich zaskoczy.
|
|